foto1
foto1
foto1
foto1
foto1
„Wyrazem katolickości jest nie tylko braterska wspólnota ochrzczonych, ale także gościnność okazana cudzoziemcowi, niezależnie od wyznawanej przez niego religii, odrzucenie wszelkich barier i dyskryminacji rasowej oraz uznanie osobowej godności każdego człowieka, czemu winna towarzyszyć aktywna obrona jego niezbywalnych praw” - pisał Jan Paweł II

Ruch Światło-Życie  - Diecezja Gliwicka - Rejon Tarnowskie Góry

Świadectwa z rekolekcji i spotkań modlitewnych

Chwała Panu za rekolekcje II st. ONŻ w Rzepiskach, w których mogłam uczestniczyć. Czekałam na te rekolekcje cały rok, z niecierpliwością, rzecz by można, przestępując z nogi na nogę. Miałam nadzieję na dalszy rozwój mojej modlitwy, mojego bycia z Panem. Wiele spodziewałam się po tych rekolekcjach, a dostałam jeszcze więcej niż oczekiwałam.

Exodus - wyjście ciemiężonych Izraelitów z Egiptu, dla mnie osobiście, wolność od mojej wewnętrznej niewoli. Od zatwardziałości mojej duszy, od trwania w niewoli pamiętania o tym co, kto i kiedy uczynił mi złego, czym dotknął i zranił, od chowania ciemnych miejsc mojej duszy, do których nie wpuszczałam Pana Boga.

Na rekolekcje pojechałam z wielkim ciężarem, wynikającym z obecności niezałatwionego, wieloletniego konfliktu. Rzecz wydawała mi się zawsze, po ludzku, nierozwiązywalna. Przecież tyle razy próbowałam, starałam się, walczyłam i ... nic. Tak jakby ktoś stale uderzał głową w ścianę. Bolesny brak akceptacji i miłości, poczucie odtrącenia i bycia gorszym. Na moje pytania do Pana Boga: Ile razy można przebaczać? Czy to ma jeszcze jakiś sens? Otrzymałam odpowiedź we fragmencie z Ewangelii Św. Mateusza „Nie mówię, że siedem razy, ale że aż siedemdziesiąt siedem razy” - czyli bez końca, stale i zawsze. Wielkim owocem tych rekolekcji jest dla mnie nauka przebaczenia. Z Chrystusem na tarczy, w Jego imię, Jego mocą udało się. Wybaczyłam i dzisiaj czuję się wolna. Pan Bóg uleczył mnie z zatwardziałości mojego serca. Pokazał jak można przebaczyć i ... co równie ważne - zapomnieć. Pomogły mi też słowa O. R. De Grandisa: aby pomóc sobie kogoś zaakceptować i otworzyć się na tę osobę, wyobraź ją sobie z Jezusem. „Kocham ją, ponieważ Ty ją kochasz.”

Trudno jest nazwać, ubrać w słowa tamten czas i miejsce, które były dla mnie po prostu święte. Wspólnotę na wskroś przesiąkniętą obecnością Boga i Jego działaniem. Zawsze szukałam Boga. Boga żywego, namacalnego, którego widzę, słyszę i czuję wszystkimi zmysłami. I znalazłam Go. Właśnie takiego. Rzeczywistego, realnego. Poprzez słowa, znaki i obrazy. Czułam Jego bliską obecność. „Nie lękaj się, Ja sam wystarczę. Jestem blisko Ciebie”.

Tak wielkie rzeczy uczynił mi Pan, że chciałabym tylko powtarzać za Maryją. „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu Zbawcy moim”.

Grażyna

Na tych rekolekcjach otrzymałem wiele łask i uzdrowienie mojego serca z lęków i obaw, które na co dzień były w moich myślach. Uświadomiłem sobie, że Pan Jezus jest zawsze przy mnie i kocha mnie takiego jakim jestem i jaki plan przygotował dla mnie. Zawsze nas wyprowadza z niewoli grzechów abyśmy się stali jego dziećmi i żyli każdego dnia jego słowem  z Eucharystii,  czerpiąc siły ze spożywania jego ciała codziennie jeżeli jest to możliwe. Uwielbiam go we wszystkim co nas otacza, dziękuję za każdy dzień choć doznaję cierpienia, przebaczam wszystkim nawet tym, którzy mi zło sprawiają....

 

Odkryłem na nowo, że Jezus jest i będzie zawsze w moim sercu na pierwszym miejscu, bo On mnie zawsze kocha mimo, że upadam. Podnosi mnie z moich upadków w sakramencie pokuty i pojednania. Chrystus  daje mi Ducha Świętego, który mnie strzeże i pozwala odróżnić dobro od zła. Mogę się do Niego modlić i prosić o uzdrowienie mego serca.  

Aleksander

 

................................................................

Danuta

Bóg zapłać Wam za rekolekcje, Waszą posługę i obecność. Dziękuje za wspaniałe młode rodziny z dziećmi, wszystkich Animatorów, ks. Tomasza, młodzież  i dziękuję również  za każdą osobę na tych wspaniale  przeżytych przeze mnie  rekolekcjach. Dziękuję za książkę „Eucharystia – stracona godzina” .Czuwanie nocne przed Najświętszym Sakramentem i list do nas skierowany było dla mnie wielką radością i uwielbieniem mojego Boga. Modlitwa o Zesłanie Ducha Św. utwierdziła mnie, że Jezus jest ze mną i kocha mnie. Jest moim Panem i Zbawicielem.Modlitwą Przebaczenia modliłam się już wcześniej przez 3 m-ce przed rekolekcjami, przywiozłam ją ze sobą, bo moje serce było dalej niespokojne. Położenie dłoni na ołtarzu, pozostawienie wszystkich problemów i kłopotów Jezusowi bardzo pomogło mi skupić się na modlitwie. Po tym pełniej i świadomiej przeżywałam Eucharystię. Przez łzy Chrystus uzdrowił moje zranione wnętrze i w sercu zapanował pokój. Ks. Tomasz prosił o codzienną modlitwę do Ducha Świętego, którą ja zaniedbałam. Na nowo poczułam siłę tej modlitwy i umocnienie w Duchu.Moje rekolekcje już od początku  to radość, że jedziemy na nie po tak długiej przerwie i że jest dla nas miejsce. Gorące powitanie przez Animatorów i  jednoczesna pomoc przy ulokowaniu były miłym zaskoczeniem. Przepiękne widoki Tatr  inspirowały mnie do pracy nad sobą każdego dnia. W Kaplicy był dla mnie  niesamowity uśmiech Papieża bł. Jana Pawła II z rodziną, a twarz Jezusa Zmartwychwstałego z Całunu z każdego miejsca  patrzyła prosto w moje oczy.

Świadectwo Darka

Na rekolekcje do Toporowej Cyrhli przyjechałem z żoną i trzema córkami z nadzieją że przeżyję coś wartościowego. Tak naprawdę nie wiedziałem czego się mogłem spodziewać. Nie znałem programu i pobyt wyobrażałem sobie zupełnie inaczej. Po trzech dniach byłem rozczarowany ponieważ brakowało mi wędrówek górskich. Pojawiły się pytania i wątpliwości czy aby dobrze zrobiłem przyjeżdżając tutaj?

.................

Ale Pan Bóg wiedział co robił. Te trzy dni były dla mnie lekcją pokory i wiem, że On chciał abym zrozumiał, że góry są tu najmniej ważne. Modliłem się do Ducha Św. aby mi pomógł. I chyba Duch Św. był przy mnie, bo ku mojemu zdumieniu w krótkim czasie wszystko się zmieniło. Góry, które były na wyciągnięcie ręki nagle stały się tylko dodatkiem, miłym akcentem. Brak wolnego czasu pomiędzy zajęciami nie był już dla mnie problemem. Zapragnąłem pełniej uczestniczyć w tych rekolekcjach. Coraz chętniej szedłem do Namiotu Spotkania aby wsłuchać się co Bóg chce mi powiedzieć w modlitwie poprzez Pismo Święte. Każdy dzień rekolekcji przynosił coraz więcej radości, wiele dobrych owoców. Nie mogę wymienić tu wszystkich ale o dwóch z nich chciałbym napisać.

W Dniu Pojednania pojąłem jaką siłę ma spowiedź generalna i co ona daje. W miarę jak dojrzewałem w wierze, coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z potrzeby takiej spowiedzi. Z wielu grzechów się nie spowiadałem ponieważ nie czułem takiej potrzeby. Zawsze miałem problem ze spowiedzią. W tym dniu też się bałem, nie wiedziałem czy się zdobędę na odwagę, ale w głębi serca czułem, że to Pan Jezus mnie tam zaprasza. Po odejściu od kratki ogarnął mnie niesamowity spokój, uczucie Łaski Bożej było tak ogromne, że nie potrafię tego opisać słowami. Czułem jakby sam Pan Jezus obejmował mnie i mówił: „Ja ci to wszystko przebaczam bo cię kocham”. Łzy się lały a ja klęczałem i wpatrywałem się w Monstrancję. Trwało to bardzo długo i żałowałem że kiedyś będę musiał wyjść z tego kościoła. Było to uczucie którego nigdy przedtem nie zaznałem.

Dzięki tym rekolekcjom zrozumiałem też czym jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Ten temat jest mi szczególnie bliski ze względu na moją przeszłość i skłonności do nadużywania alkoholu. Alkoholu, który odciął mnie od Boga. Jednak tego rozdziału nie będę opisywał, bo to jest temat na osobne świadectwo. Powiem tylko w skrócie, że omal nie przegrałem mojego życia i zdawałem sobie z tego sprawę. Zacząłem się modlić aby Bóg Miłosierny dał mi dar trzeźwości. Później dowiedziałem się że moja żona i córeczki też gorliwie się za mnie modliły każdego dnia. Wtedy uwierzyłem w moc modlitwy. Bóg mnie wysłuchał i jestem głęboko przekonany że z takiej bezsilności w której się znalazłem, mógł mnie wyrwać tylko Pan Jezus. Był to początek mojej wewnętrznej przemiany.

Do tej pory myślałem, że KWC to tylko wypełnienie kawałka papieru i wysłanie go do Centrum. Od dwóch lat chciałem przystąpić do krucjaty ale ciągle coś mnie od tego odwodziło i ciągle miałem jakieś wymówki. Pomimo, że jestem abstynentem od 7 lat przystąpienie do krucjaty było dla mnie dużym problemem. Głównym powodem był strach przed reakcją otoczenia. Podczas tych rekolekcji w trakcie wykładu na temat KWC pojąłem, że krucjata ma głębszy sens, że to jest rodzaj powołania, otwarcie się na wołanie Pana Jezusa. Słuchając homilii ks. Blachnickiego poruszył mnie przytoczony przez niego fragment z Ewangelii wg św. Jana „czy miłujesz mnie więcej aniżeli ci?” i ks. Blachnicki dodał „to zrób coś więcej”. To ostatnie zdanie „to zrób coś więcej” było wypowiedziane właśnie do mnie. To zdanie bardzo mnie uderzyło. W jednej chwili zapragnąłem z całej duszy zrobić coś więcej, aby podziękować Panu Jezusowi za dar abstynencji i aby pomóc tym którzy sami nie potrafią się uwolnić od nałogów. Jeszcze w trakcie wykładu podjąłem decyzję o przystąpieniu do krucjaty, którą uroczyście złożyłem na ręce kapłana w Dniu Wspólnoty 13 lipca br w Kościele Św. Marii Magdaleny w Poroninie. Było to dla mnie wzruszające przeżycie.

Nie sposób opowiedzieć ile dobra i serdeczności doświadczyłem w czasie tych rekolekcji. Każdego dnia znajdowałem odpowiedź na nurtujące mnie od dawna pytania i problemy. Miałem czas na rozważenie ich. Odkryłem że Bóg w przedziwny sposób przemawia do mnie przez sytuacje, wydarzenia, poprzez innych uczestników. Wszystko składało się w jedną całość i wierzę że nie znalazłem się tam przypadkiem. Nie mam poczucia zmarnowanego urlopu, a wręcz przeciwnie – ten czas pozwolił mi głębiej spojrzeć na sprawy, których pewnie nie dostrzegłbym podczas wędrówek górskich, albo w ciągu zabieganego, codziennego życia. Dzięki tym rekolekcjom doświadczyłem takiej bliskości Boga jak nigdy dotąd. Wierzę, że Bóg jest i działa przez Ducha Św. a Toporowa Cyrhla to właśnie Plan Boży dla mnie.

Moja droga do nawrócenia była bardzo długa i kręta a te rekolekcje były dla mnie potwierdzeniem, że tą drogą chcę podążać przez resztę mojego życia - drogą Jezusa Chrystusa.

 

Chwała Panu.

Darek z Zabrza.

 

 

Świadectwo Renaty

Cyrhla 2013

" Tak Pan Bóg Umiłował Świat ,że nam Syna Jednorodzonego Dał ..."

Jak wielka musi być miłość Boga, że upodobał sobie takiego grzesznika jak ja zapraszając na wakacyjne rekolekcje oazowe I stopnia - w Cyrhli.

Zgłosiliśmy się na nie zimą, wraz z mężem i 7 -letnim synkiem, kiedy jeszcze nie znaliśmy planów urlopowych ,nie wiedząc komu powierzymy opiekę nad teściem ,co będzie robić pozostała 2-ka dzieci ( 19 i 17 -lat ). Tak naprawdę nie wiedząc na co się decydujemy, gdzie od otoczenia usłyszeliśmy, że jeszcze zdążymy pomodlić się na starość, że szkoda wakacji. Sami zaś planowaliśmy żeby przez wzgląd na wspaniałe miejsce trochę pochodzić po górach

( jesteśmy miłośnikami gór ).

Zawierzyłam wszystko Panu Bogu, uznając , że jak nam dane , to pojedziemy. Było bardzo dużo problemów, wątpliwości i zupełny brak pokory. Czułam jednak, że powinniśmy skorzystać.

Rekolekcje okazały się czasem, który wreszcie znalazłam dla Pana, gdzie codziennie od rana do wieczora mogłam Go uwielbiać, czasem który Dał mi by objawić Swój plan dla mnie, mojego małżeństwa, naszej ciągle dotykanej przez Złego -rodziny.

Pan, który jest Miłością, wie czego mi potrzeba, bo to On Stworzył cały świat w tym góry, na które mogłam spoglądać z pokorą, a ich piękno ubogacało moją modlitwę.

Dziękuję Panu Bogu za czas, który mi Dał bym mogła Go uwielbiać, zatrzymać się, odkryć swą grzeszność, ale też odkryć łaskę, dzięki której mogłam przyjąć Jego Ciało i Krew.

Pan Bóg mnie kocha taką jaką jestem, tak po prostu - za nic.

Dzięki rekolekcjom zrozumiałam, że mam szansę przyoblec się z człowieka cielesnego w duchowego, to tak jakby na ogromnej pustyni, wypalonej słońcem poczuło się pragnienie, które może ugasić tylko Najwyższy. Od tej chwili codziennie modlę się o wzrost wiary czystej, prawdziwej, bym była godna stawać codziennie przed Nim.

Pojechałam  po prostu odbyć rekolekcje , nie zdając sobie sprawy z tego co dla mnie przygotował Pan. Dał mi wspólnotę, księdza, animatorów, których posługa sprawiła, że pragnę codziennych spotkań z Panem na modlitwie osobistej, jutrzni, częściej niż zwykle - Eucharystii, na modlitwie rodzinnej, czy też z mężem, czytaniu Pisma Świętego i wierzę, że nam w tym Błogosławi.

Najbardziej brakuje mi szkoły modlitwy, śpiewu animatora muzycznego, co otworzyło moje serce na działanie Ducha Świętego, pozwoliło zrodzić się na nowo .

Niech Pan Błogosławi wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania tych wspaniałych rekolekcji.

Za wszystko Chwała Panu.

 

Renata

Tegorocznym Jesiennym Oazom Modlitwy w Wiśle i Rycerce, które odbyły się w dniach od 17 do 19 października 2014r, towarzyszył temat adhortacji apostolskiej ojca świętego Franciszka "Evangelii Gaudium".

Papież wzywa do Radości w Panu, a dlaczego w naszych sercach tyle jest smutku i przygnębienia. Zaczęliśmy kontemplować słowa papieża :

"Kiedy życie wewnętrzne zamyka się we własnych interesach, nie ma już miejsca dla innych, nie liczą się ubodzy, nie słucha się już więcej głosu Bożego, nie doświadcza się słodkiej radości z Jego miłości, zanika entuzjazm związany z czynieniem dobra. Również wierzący wystawieni są na to ryzyko, nieuchronne i stałe. (...)

Zapraszam każdego chrześcijanina, niezależnie od miejsca i sytuacji, w jakiej się znajduje, by odnowił dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem, albo przynajmniej podjął decyzję gotowości spotkania się z Nim, szukania Go nieustannie każdego dnia."

Te słowa sprawiły, że zapragnęliśmy na nowo przytulić się do chwalebnego krzyża Chrystusa, zapraszającego nas do Radości w Panu.

Byliśmy świadkami jak Chrystus nas przemieniał i wezwał abyśmy w tym świecie byli radosnymi ewangelizatorami

ZDJĘCIA i ZDJĘCIA Krzysia

Jestem od 8 lat bardzo szczęśliwym mężem, mamy z żoną trójkę małych dzieci,

czekamy na czwarte. Może dlatego pisanie tego świadectwa wymagało ciągłego

przechodzenia od skupienia do rozproszenia - zupełnie jak na Mszach Świętych

w Rzepiskach.

Właściwie na rekolekcjach nie działo się nic nadzwyczajnego. I dlatego wpisują się

one w historię ostatnich lat w których Pan Jezus powoli i cierpliwie przyciąga mnie do siebie.

Prowadzi mnie i naszą rodzinę przez zwyczajne życie. Nie przejmuje się moimi

wątpliwościami i małą wiarą.

W małej kaplicy domu rekolekcyjnego pewnego dnia powiedział że jest blisko mnie chociaż

ja go jeszcze nie widzę - jak uczniowie idący do Emaus. Było to naprawdę duże umocnienie

w wierze.

Już przed rekolekcjami "coś" ciągnęło mnie na adoracje Najświętszego Sakramentu i

bardziej świadomie dochodziły do mnie słowa liturgii Eucharystii. Szczególnie zauważam

teraz że Eucharystia jest wielkim chwaleniem Boga i naprawdę zaczynają do mnie dochodzić

stałe od tylu lat powtarzane mechanicznie części Mszy Świętej - szczególnie "Chwała na

wysokości Bogu". Nawet w niektórych pieśniach kościelnych które śpiewam tyle lat widzę

swoją sytuację życiową. Dlatego chcę bardziej poznawać Eucharystię i bardziej ją cenię.

Po tych rekolekcjach czuję też że Jezus chce żebym o nim świadczył - nie tylko

życiem ale też słowami.

Chciałbym też dodać że na tych i zeszłorocznych rekolekcjach modliliśmy się m.in. w

intencji jednego z członków naszej rodziny - aby wziął ślub kościelny i aby ochrzcili dziecko.

W tej intencji była Eucharystia. Już w czasie rekolekcji zadzwonił z prośbą aby żona była

matką chrzestną. Tydzień po rekolekcjach przyjechali do nas z zawiadomieniem że zawarli

sakrament małżeństwa. Dziękuję Bogu że zadziałał w tej sprawie!

Dziękuję Bogu, że jest i przychodzi czasem "w lekkim powiewie" a czasem działa w

sposób nieprzewidziany i zaskakujący i daje więcej i szybciej niż go prosimy.

Po rekolekcjach moja trzyletnia córka czasem pyta czy jak dorośnie to pójdziemy w

góry niebieskie - tak nazywa wysokie Tatry. A ja mówiąc jej że pójdziemy myślę też o

prawdziwych górach niebieskich - nowym niebie i nowej ziemi do których też bardzo

chciałbym dojść.

Piotrek

 

Gdy pisze te słowa jest Niedziela Miłosierdzia Bożego. Kilkanaście godzin temu Papież Franciszek ogłosił Jana XXIII i Jana Pawła II świętymi, lecz ja myślami chciałbym wrócić do Nocy Wigilii Paschalnej. Do wielkiego dowodu Miłości Bożej wobec człowieka...

W tym roku udało mi się pogodzić codzienne obowiązki z przeżyciem całego Wielkiego Tygodnia, od Niedzieli Palmowej Męki Pańskiej mogłem uczestniczyć w codziennej Eucharystii, Drodze Krzyżowej ulicami miasta i Triduum Paschalnym. Niespodziewanie w Wielką Sobotę Witek zaproponował bym pojechał na Wigilię Paschalną do Bazyliki św. Trójcy w Krakowie do Dominikanów. Po namyśle zgodziłem się jechać. Towarzyszyła mi przede wszystkim zwykła ludzka ciekawość. Po przyjeździe na miejsce ciekawość została szybko ostudzona. Ilość zebranych wiernych, kolumny, chór zasłoniły mi skutecznie cały widok. Uświadomiłem sobie że nic nie będę widział. Przestałem patrzeć, a zacząłem całym sobą czuć Bożą Miłość. Poprzez Liturgię światła- światła Chrystusa nieskazitelnej jasności na drodze mojego życia. W Liturgii Słowa – od stworzenia świata aż po Chrzest w Chrystusie i Zmartwychwstanie Pańskie dające mi sens życia. Nie widziałem lecz uwierzyłem że On przychodzi do mnie i obejmuje mnie Swoją Miłością poprzez Chrzest i Odnowienie Przyrzeczeń Chrztu. A ukoronowaniem Wiary w Zmartwychwstanie była Komunia św. pod dwoma postaciami. Po zakończonej Wigilii Paschalnej jeszcze długo słuchałem chóru, oraz śpiewałem z nim na chwałę Zmartwychwstałego Pana Jezusa Chrystusa. Do domu wróciłem późno w nocy zmęczony ale szczęśliwy.

Jest już po północy. Przeminęła kolejna Niedziela Miłosierdzia Bożego. Ale nie Jego Miłość do człowieka.

Chwała Panu za Jego Miłość, za św. Jana XXIII i św. Jana Pawła II.

Marek Kuchara

Bogactwo Kościoła jest wielkie. I nie myślimy wcale o figurach, złoceniach czy marmurowych posadzkach. Kościół bogaty jest w ludziach, w ich wnętrzach. Tego doświadczyliśmy będąc z Wami w Głębinowie. Jezus dotykał naszych wnętrz i uzdrawiał te części nas samych, które próbowały zniszczyć relacje z Nim. Zabrał cały lęk. Pozwolił stanąć pewnie na nogi. Dał poczucie bezpieczeństwa i bezgranicznego zaufania. I na nowo rozkochał w sobie. Scalił nasze małżeństwo i ukazał, że jest częścią wielkiej wspólnoty Kościoła. Na nowo połączył w modlitwie. Jezu bądź uwielbiony we wszystkim czego dokonujesz w naszym życiu. Jezu ufam Tobie a nie sobie...

Madzia z mężem

Radujcie się!

Wielka radość płynie z serca , kiedy wraca się napełnionym z Oazy Modlitwy.

Ten cudowny czas dał mi tyle energii ,tyle radości ,miłości i ciepła Jezusa Chrystusa ,że serce chce krzyczeć " Radujcie się" Tematem tej Oazy były słowa  " Evangelii Gaudium ( Radość Ewangelii ). Pan Jezus nie przypadkowo wybrał te słowa . Mam cieszyć się , radować ,uwielbiać Go za wszystko co dla mnie ,mojego małżeństwa , mojej rodziny ,całej wspólnoty, całego Kościoła robi i czym nas obdarowuje. On mówi: To wam powiedziałem , aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna (J 15,11) Wy będziecie się smucić , ale smutek wasz przemieni się w radość (J 16,20)

Nasz Pan nie rzuca słów na wiatr , są dni kiedy wszystko idzie pod tzw.górkę ,nic się nie układa ,czasami niema sił ,kłopoty w domu ,pracy  ,z codziennymi sprawami materialnymi.Upadamy. Ale to wszystko jest niczym w porównaniu z Miłoscia i Radościa Chrystusa ,może własnie potrzeba nam upadku ,aby ponownie wstać ,aby ponownie nabrać sił do naśladowania Chrystusa,ponownie zacząć pracować nad swoją duchowością , nad swoją Radością ,cieszyć się każdym dniem. Jezus wylewa tą Radość razem ze swoja miłością,łagodnością ,pokojem ,miłosierdziem,dobrem,delikatnością.

On pragnie napełniać nasze serca ( jak puste misy) po same brzegi ,a nawet więcej aby ta Radość wylewała się na innych, chorych,cierpiących,zagubionych ,na tych ,którzy odwrócili się od Jego światłości. Tak niewiele trzeba - czasami uśmiech , dobre słowo , zainteresowanie drugą osobą w jego samotności ,podanie ręki nieprzyjacielowi. Tego wszystkiego właśnie uczy Radość Ewangelii.  I ta Oaza Modlitwy nauczyła mnie poprzez dotknięcie naszego Pana , usmiech , łzy radości ,który płyneły nie z oczu ale z serc, modlitwy , śpiewy ,obecnosć drugiego człowieka - nauczyła mnie Wielkiej Radości , aby radować się Chrystusem przez całe życie ,w róznych miejscach codziennego przebywania ,aby radować się nawet najmniejszą drobnostką jaką Pan przygotował ,aby również przyjmować smutki , bo jak mówi Pan ...Teraz się smucicie , ale potem będziecie się radować , a radość wasza będzie wielka. Nawet pogodę Pan przygotował pod temat ewangelii   Piątek deszczowy ,może i ciała zmęczone po pracy , po podróży,korki na drodze Sobota - pochmurna ,ale radość i miłosć ,dotknięcie ,przytulenie Chrystusa ,otwarte nasze serca Niedziela -słoneczna pogoda,lekki wiatr,zapach gór .(co więcej potrzeba),serca wypełnione po brzegi Pan to wszystko przygotował abyśmy z sercami kipiącymi Radoscią Ewangelii , mogli wrócić do swoich rodzin,szkół ,miejsc pracy i dzielić się tą Radością z innymi.

Radujcie się !   Chwała Panu !

Janusz

Odstąpiliśmy mu jeden pokój w naszym domu, rzeczy miał niewiele, zapakowane były w jednym niezbyt wielkim plecaku. Miał dłuższe ciemne włosy, które naturalnie opadały mu w kierunku ramion. Nosił dżinsy i wyciągniętą koszulę. Urodę miał południowca; trochę hiszpańską, albo portugalską, a może i żydowską – trudno powiedzieć. Miał 33 lata, ale zdecydowanie wyglądał na mniej.

Rozmawialiśmy z Nim bardzo dużo i długo. Nasze rozmowy przypominały dawne uczty, nie ze względu na ilość jedzenia, ale ze względu na ilość czasu, bo trwały nawet kilka godzin. Mówiliśmy po angielsku, bo Jego rodzinnego języka nikt z nas nie znał. Za to On gdy przysłuchiwał się naszym rozmowom po polsku rozumiał prawie wszystko – nie wiemy jak to robił.

Bardzo żywo interesował się Kościołem, szczególnie tym czego nauczali i nauczają Papieże. Zauważył też, że w zasadzie pierwszy raz mamy dwóch Papieży. Szczegółowo znał historię Izraela i postaci, które odegrały istotną rolę w zbawieniu. Wyjaśnił nam jak to było z Jakubem i Ezawem, oraz historię Izaaka i Izmaela. Gdy tłumaczył historię, słowa Jego były proste i trafiały prosto do serca. Gdy jednak mówił o sprawach wiary czasami mimo, że technicznie – lingwistycznie rozumieliśmy Jego słowa, to jednak jakby nie wiedzieliśmy o co Mu chodzi. Było to dla nas dziwne uczucie, gdy się w tym samym momencie rozumie i nie rozumie lub gdy rozum mówi nam, że rozumie, a serce dalej powtarza, że nie rozumie. Ciężko to opisać – trochę czuję jakby to była przekora i pycha naszego serca, która zamykała nam uszy i nie pozwalała usłyszeć lub bardziej zapamiętać istoty spraw wiary.

Jezus na Youtubie pokazał nam miejsca, gdzie mieszka – był to dla nas świat nieco orientalny, ale piękny i pociągający.

Bliskie Jego sercu były wspólnoty odnowy kościoła, szczególnie te, które miały charyzmat podobny do Verbum Dei (Słowo Boga), które rozważały Słowo Boże i karmiły się nim na co dzień. Bardzo dobrze się czuł we wspólnocie z Taize. Wyraźnie widać było, że wewnętrznie cierpi z powodu rozbicia Kościoła.

 

Próbowaliśmy pytać o Jego życie, co robi, czym się zajmował. Tu sprawa zaczęła się komplikować. Wyraźnie widać było jakąś lukę w jego życiorysie. Wspominał coś, że gdy był dzieckiem jego rodzice musieli uciekać, a może emigrować. To trochę dla nas było dziwne. Niejasna była również dla nas sprawa jego Ojca, który chyba już nie żył – tak przynajmniej wynikało z jednej z rozmów, ale z drugiej strony dość często mówił o swoim Ojcu jakby żył i był z nim stale obecny. Być może nasza znajomość angielskiego była tu przeszkodą. Sami wiecie w angielskim mamy kilka czasów dokonany, nie dokonany, przeszły i za przeszły – dlatego może nie byliśmy w stanie przetłumaczyć sobie jak jest faktycznie z jego Ojcem. Napomknął nam też, że przez jakiś czas musiał zarabiać na utrzymanie siebie i swojej Mamy. Aktualnie nie mieszkał z Mamą, ale i ta sprawa była niejasna, bo Mama ciągle przewijała się w Jego życiorysie. Mimo, że dużo podróżował, Ona stale była gdzieś stosunkowo blisko. Nie wiedzieliśmy też co teraz dokładnie robił – Jego edukacja miała dziwne luki w życiorysie, a jednak wiedzą z zakresu historii, geografii i kultury imponował. Robiła wrażenie Jego mądrość i dojrzałość mimo młodego wieku, a jednak nie odpowiadało to stylowi życia jakie prowadził.

Na święta został zupełnie sam bo wszyscy Jego, koledzy, znajomi, z którymi normalnie spędzał bardzo wiele czasu po prostu wyjechali do swoich rodzin. Dziwne, że mając tylu znajomych nikt Go do siebie nie zaprosił…

 

A Ty Jakiego Jezusa Spotkałeś w czasie tych świąt?

 

 

Ps.

Teraz przypomniało mi się, że tak jak faryzeusze nie daliśmy Mu pierwszego miejsca przy stole, ale wyznaczyliśmy miejsce gdzieś trochę pod ścianą.

I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, o której byłbym zapomniał, gdy się z Nim rozmawiało trudno było wytrzymać Jego spojrzenie. Jego oczy, które były ciemne miały w sobie niesamowitą głębię. Mimo, że spoglądał na nas z prostotą i nie czuło się żadnej wyniosłości, to trudno było dłużej niż przez chwilę patrzeć w jego źrenice. Mimowolnie więc spuszczaliśmy co jakiś czas nasz wzrok.

Na koniec dał nam dziwny prezent, trochę napoczętego wina w butelce i dziwny kawałek niekwaszonego chleba podobny do okrągłego ciastka i powiedział, że mamy tym podzielić się z naszymi znajomymi… czuliśmy, że dając to nam, tak naprawdę dał nam Wszystko co miał.

 

Rafał

Szczęść Boże.

Małgosia i Marcin. W Domowym Kościele jesteśmy ósmy rok, w tym roku będziemy obchodzić 21 lecie zawarcia sakramentu małżeństwa, mamy dwie córki.

Chcielibyśmy podzielić się naszym przeżyciem Oazy Modlitwy „Radość Ewangelii” , która odbyła się w Wiśle w dniach 27-29.03.2015r. Sam temat tej Oazy był przeznaczony właśnie dla nas. Z natury jesteśmy bardzo spokojnym, szczęśliwym małżeństwem, ale w ostatnim czasie wkradł się smutek do naszej rodziny. Dorastające dzieci, które zawsze chcą mieć ostatnie zadanie, znajomi, którzy nie koniecznie myślą tak jak my wprowadziły do naszego domu kłótnie, złość i smutek. I gdy młodsza córka powiedziała, że mało się uśmiechamy, to postanowiliśmy coś z tym zrobić. Odpowiedzią była właśnie ta Oaza.

 

Małgosia

Cały ten czas poświęciłam Panu Bogu. Gdy przechadzał się pomiędzy nami dotknął mojego serca. Popłynęły mi łzy i były to łzy oczyszczenia. Na spotkaniu w grupie mówiliśmy o radości. Wspaniały ojciec Leszek, który był u nas w grupie, uświadomił nam, że radość to nie tylko emocje, które są wynikiem czegoś np. udanego dnia. Radość to przede wszystkim źródło i to z tego źródła powinny wypływać każde nasze czyny. Radość płynąca z Ewangelii.

Adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie w sobotni wieczór była niesamowita. Na ołtarzu był wystawiony Najświętszy Sakrament postawiony na szacie, którą każde małżeństwo mogło chwycić w swoje dłonie. Ja złapałam się mocno tej szaty i powiedziałam, że będę się mocno trzymać Pana Jezusa i proszę Go o uleczenie wszystkich moich ran. Pan Jezus powiedział, że o wszystkim wie i dlatego też tu jestem.

Niech Bóg będzie uwielbiony w tych wszystkich osobach , które chciały zorganizować taką Oazę.

Marcin

Na Oazę Modlitwy oczywiście zapisała nas moja kochana żona. Był to Święty czas. Byliśmy zapisani na listę rezerwową jednego dnia, a następnego już byliśmy jako uczestnicy. Widocznie tak Bóg chciał. Dla mnie największym przeżyciem była Adoracja Najświętszego Sakramentu, kiedy to chwyciłem się mocno Pana Jezusa i poczułem Jego obecność. Poczułem radość płynącą od Jezusa.

W drodze powrotnej zepsuło nam się auto. Jednak mając w sercu ten pokój i radość, którą otrzymaliśmy od Boga nie spowodowało złości ani gniewu w naszych sercach. Cierpliwie poczekaliśmy na lawetę i tak wróciliśmy do domu.

Ta Oaza Modlitwy była dla nas wytchnieniem, oderwaniem od codziennych spraw i przypomnieniem, że Jezus Chrystus jest z nami w każdej chwili i razem z nami przeżywa wszystkie nasze sprawy.

Niech Bóg będzie uwielbiony w naszej codzienności.

Małgosia i Marcin z Częstochowy

Nowości OAZA.PL

Aktualności – OAZA.PL

25 kwiecień 2024

Ruch Światło-Życie
  • Błogosławienie animatorów podczas Centralnej Oazy Matki 2024

    Błogosławienie animatorów na COM 2024 – informacje dla kandydatów oraz moderatorów diecezjalnych i zakonnych (nie dotyczy błogosławienia członków DIAKONII) Wymagania dla kandydata Do błogosławienia może przystąpić osoba, która: po ewangelizacji przeżyła formację podstawową do III stopnia włącznie (w tym  Triduum Paschalne w formie rekolekcji); uczestniczyła w KODA (obowiązkowo), a ponadto ukończyła Szkołę Animatora (jeśli jest organizowana w 

    Czytaj więcej

    Artykuł Błogosławienie animatorów podczas Centralnej Oazy Matki 2024 pochodzi z serwisu OAZA.PL.

  • Centralna Oaza Matka 2024

    W dniach 17-20 maja zapraszamy do Krościenka nad Dunajcem na Centralną Oazę Matkę. 📝 Zapisy uczestników przez: sekretariat@oaza.pl będą trwać do 14 maja i zasadniczo odbywają się za pośrednictwem moderatorów diecezjalnych Ruchu. 💸 Koszty organizacyjne udziału w COMie wynoszą 20 zł od osoby, 35 zł od małżeństwa. 🛏 W sprawie noclegów w Centrum KWC oraz 

    Czytaj więcej

    Artykuł Centralna Oaza Matka 2024 pochodzi z serwisu OAZA.PL.

  • ONŻ I stopnia w Zakopanem

    Międzynarodowa Diakonia Ewangelizacji i Wyzwolenia „Drogocenna Perła” zaprasza na Oazę Nowego Życia I°  w ZAKOPANEM 28.06-14.07.2024 Warunek uczestnictwa w Oazie I°: przygotowanie przez ewangelizację Koszt Oazy: 1410 zł. Zabrać ze sobą:  Pismo Święte, Różaniec, zeszyt, wygodne buty, ubrania do chodzenia po górach i godne ubrania na Eucharystię (dla kobiet: spódnica, sukienka) Zgłoszenia pisemne do 10.06.24 

    Czytaj więcej

    Artykuł ONŻ I stopnia w Zakopanem pochodzi z serwisu OAZA.PL.

Modlitwa

Modlitwa za wstawiennictwem sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego

 

     Boże, Ojcze Wszechmogący, dziękujemy Ci za Twojego kapłana Sługę Bożego Franciszka, którego w niezwykły sposób obdarzyłeś łaską wiary konsekwentnej, tak iż swoje życie oddał niepodzielnie na Twoją służbę.

Dziękujemy Ci za to, że pozwoliłeś mu gorąco umiłować Twój Kościół i zrozumieć, że najgłębszą zasadą jego żywotności i płodności jest oblubieńcze oddanie siebie w miłości Twojemu Synowi, na wzór Niepokalanej, Matki Kościoła.

Dziękujemy Ci również za to, że przez tego kapłana wzbudziłeś na polskiej ziemi Ruch Światło-Życie, który pragnie wychowywać swoich uczestników do posiadania siebie w dawaniu siebie i w ten sposób przyczyniać się do wzrostu żywych wspólnot Kościoła.

Bądź uwielbiony, Boże, w Słudze Bożym księdzu Franciszku, w jego życiu i dziele, i racz wsławić swoje Imię, udzielając mi przez jego wstawiennictwo łaski .................... o którą najpokorniej proszę.

Amen.