Świadectwo Darka

Na rekolekcje do Toporowej Cyrhli przyjechałem z żoną i trzema córkami z nadzieją że przeżyję coś wartościowego. Tak naprawdę nie wiedziałem czego się mogłem spodziewać. Nie znałem programu i pobyt wyobrażałem sobie zupełnie inaczej. Po trzech dniach byłem rozczarowany ponieważ brakowało mi wędrówek górskich. Pojawiły się pytania i wątpliwości czy aby dobrze zrobiłem przyjeżdżając tutaj?

.................

Ale Pan Bóg wiedział co robił. Te trzy dni były dla mnie lekcją pokory i wiem, że On chciał abym zrozumiał, że góry są tu najmniej ważne. Modliłem się do Ducha Św. aby mi pomógł. I chyba Duch Św. był przy mnie, bo ku mojemu zdumieniu w krótkim czasie wszystko się zmieniło. Góry, które były na wyciągnięcie ręki nagle stały się tylko dodatkiem, miłym akcentem. Brak wolnego czasu pomiędzy zajęciami nie był już dla mnie problemem. Zapragnąłem pełniej uczestniczyć w tych rekolekcjach. Coraz chętniej szedłem do Namiotu Spotkania aby wsłuchać się co Bóg chce mi powiedzieć w modlitwie poprzez Pismo Święte. Każdy dzień rekolekcji przynosił coraz więcej radości, wiele dobrych owoców. Nie mogę wymienić tu wszystkich ale o dwóch z nich chciałbym napisać.

W Dniu Pojednania pojąłem jaką siłę ma spowiedź generalna i co ona daje. W miarę jak dojrzewałem w wierze, coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z potrzeby takiej spowiedzi. Z wielu grzechów się nie spowiadałem ponieważ nie czułem takiej potrzeby. Zawsze miałem problem ze spowiedzią. W tym dniu też się bałem, nie wiedziałem czy się zdobędę na odwagę, ale w głębi serca czułem, że to Pan Jezus mnie tam zaprasza. Po odejściu od kratki ogarnął mnie niesamowity spokój, uczucie Łaski Bożej było tak ogromne, że nie potrafię tego opisać słowami. Czułem jakby sam Pan Jezus obejmował mnie i mówił: „Ja ci to wszystko przebaczam bo cię kocham”. Łzy się lały a ja klęczałem i wpatrywałem się w Monstrancję. Trwało to bardzo długo i żałowałem że kiedyś będę musiał wyjść z tego kościoła. Było to uczucie którego nigdy przedtem nie zaznałem.

Dzięki tym rekolekcjom zrozumiałem też czym jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Ten temat jest mi szczególnie bliski ze względu na moją przeszłość i skłonności do nadużywania alkoholu. Alkoholu, który odciął mnie od Boga. Jednak tego rozdziału nie będę opisywał, bo to jest temat na osobne świadectwo. Powiem tylko w skrócie, że omal nie przegrałem mojego życia i zdawałem sobie z tego sprawę. Zacząłem się modlić aby Bóg Miłosierny dał mi dar trzeźwości. Później dowiedziałem się że moja żona i córeczki też gorliwie się za mnie modliły każdego dnia. Wtedy uwierzyłem w moc modlitwy. Bóg mnie wysłuchał i jestem głęboko przekonany że z takiej bezsilności w której się znalazłem, mógł mnie wyrwać tylko Pan Jezus. Był to początek mojej wewnętrznej przemiany.

Do tej pory myślałem, że KWC to tylko wypełnienie kawałka papieru i wysłanie go do Centrum. Od dwóch lat chciałem przystąpić do krucjaty ale ciągle coś mnie od tego odwodziło i ciągle miałem jakieś wymówki. Pomimo, że jestem abstynentem od 7 lat przystąpienie do krucjaty było dla mnie dużym problemem. Głównym powodem był strach przed reakcją otoczenia. Podczas tych rekolekcji w trakcie wykładu na temat KWC pojąłem, że krucjata ma głębszy sens, że to jest rodzaj powołania, otwarcie się na wołanie Pana Jezusa. Słuchając homilii ks. Blachnickiego poruszył mnie przytoczony przez niego fragment z Ewangelii wg św. Jana „czy miłujesz mnie więcej aniżeli ci?” i ks. Blachnicki dodał „to zrób coś więcej”. To ostatnie zdanie „to zrób coś więcej” było wypowiedziane właśnie do mnie. To zdanie bardzo mnie uderzyło. W jednej chwili zapragnąłem z całej duszy zrobić coś więcej, aby podziękować Panu Jezusowi za dar abstynencji i aby pomóc tym którzy sami nie potrafią się uwolnić od nałogów. Jeszcze w trakcie wykładu podjąłem decyzję o przystąpieniu do krucjaty, którą uroczyście złożyłem na ręce kapłana w Dniu Wspólnoty 13 lipca br w Kościele Św. Marii Magdaleny w Poroninie. Było to dla mnie wzruszające przeżycie.

Nie sposób opowiedzieć ile dobra i serdeczności doświadczyłem w czasie tych rekolekcji. Każdego dnia znajdowałem odpowiedź na nurtujące mnie od dawna pytania i problemy. Miałem czas na rozważenie ich. Odkryłem że Bóg w przedziwny sposób przemawia do mnie przez sytuacje, wydarzenia, poprzez innych uczestników. Wszystko składało się w jedną całość i wierzę że nie znalazłem się tam przypadkiem. Nie mam poczucia zmarnowanego urlopu, a wręcz przeciwnie – ten czas pozwolił mi głębiej spojrzeć na sprawy, których pewnie nie dostrzegłbym podczas wędrówek górskich, albo w ciągu zabieganego, codziennego życia. Dzięki tym rekolekcjom doświadczyłem takiej bliskości Boga jak nigdy dotąd. Wierzę, że Bóg jest i działa przez Ducha Św. a Toporowa Cyrhla to właśnie Plan Boży dla mnie.

Moja droga do nawrócenia była bardzo długa i kręta a te rekolekcje były dla mnie potwierdzeniem, że tą drogą chcę podążać przez resztę mojego życia - drogą Jezusa Chrystusa.

 

Chwała Panu.

Darek z Zabrza.

 

 

Świadectwo Renaty

Cyrhla 2013

" Tak Pan Bóg Umiłował Świat ,że nam Syna Jednorodzonego Dał ..."

Jak wielka musi być miłość Boga, że upodobał sobie takiego grzesznika jak ja zapraszając na wakacyjne rekolekcje oazowe I stopnia - w Cyrhli.

Zgłosiliśmy się na nie zimą, wraz z mężem i 7 -letnim synkiem, kiedy jeszcze nie znaliśmy planów urlopowych ,nie wiedząc komu powierzymy opiekę nad teściem ,co będzie robić pozostała 2-ka dzieci ( 19 i 17 -lat ). Tak naprawdę nie wiedząc na co się decydujemy, gdzie od otoczenia usłyszeliśmy, że jeszcze zdążymy pomodlić się na starość, że szkoda wakacji. Sami zaś planowaliśmy żeby przez wzgląd na wspaniałe miejsce trochę pochodzić po górach

( jesteśmy miłośnikami gór ).

Zawierzyłam wszystko Panu Bogu, uznając , że jak nam dane , to pojedziemy. Było bardzo dużo problemów, wątpliwości i zupełny brak pokory. Czułam jednak, że powinniśmy skorzystać.

Rekolekcje okazały się czasem, który wreszcie znalazłam dla Pana, gdzie codziennie od rana do wieczora mogłam Go uwielbiać, czasem który Dał mi by objawić Swój plan dla mnie, mojego małżeństwa, naszej ciągle dotykanej przez Złego -rodziny.

Pan, który jest Miłością, wie czego mi potrzeba, bo to On Stworzył cały świat w tym góry, na które mogłam spoglądać z pokorą, a ich piękno ubogacało moją modlitwę.

Dziękuję Panu Bogu za czas, który mi Dał bym mogła Go uwielbiać, zatrzymać się, odkryć swą grzeszność, ale też odkryć łaskę, dzięki której mogłam przyjąć Jego Ciało i Krew.

Pan Bóg mnie kocha taką jaką jestem, tak po prostu - za nic.

Dzięki rekolekcjom zrozumiałam, że mam szansę przyoblec się z człowieka cielesnego w duchowego, to tak jakby na ogromnej pustyni, wypalonej słońcem poczuło się pragnienie, które może ugasić tylko Najwyższy. Od tej chwili codziennie modlę się o wzrost wiary czystej, prawdziwej, bym była godna stawać codziennie przed Nim.

Pojechałam  po prostu odbyć rekolekcje , nie zdając sobie sprawy z tego co dla mnie przygotował Pan. Dał mi wspólnotę, księdza, animatorów, których posługa sprawiła, że pragnę codziennych spotkań z Panem na modlitwie osobistej, jutrzni, częściej niż zwykle - Eucharystii, na modlitwie rodzinnej, czy też z mężem, czytaniu Pisma Świętego i wierzę, że nam w tym Błogosławi.

Najbardziej brakuje mi szkoły modlitwy, śpiewu animatora muzycznego, co otworzyło moje serce na działanie Ducha Świętego, pozwoliło zrodzić się na nowo .

Niech Pan Błogosławi wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania tych wspaniałych rekolekcji.

Za wszystko Chwała Panu.

 

Renata