Jestem od 8 lat bardzo szczęśliwym mężem, mamy z żoną trójkę małych dzieci,

czekamy na czwarte. Może dlatego pisanie tego świadectwa wymagało ciągłego

przechodzenia od skupienia do rozproszenia - zupełnie jak na Mszach Świętych

w Rzepiskach.

Właściwie na rekolekcjach nie działo się nic nadzwyczajnego. I dlatego wpisują się

one w historię ostatnich lat w których Pan Jezus powoli i cierpliwie przyciąga mnie do siebie.

Prowadzi mnie i naszą rodzinę przez zwyczajne życie. Nie przejmuje się moimi

wątpliwościami i małą wiarą.

W małej kaplicy domu rekolekcyjnego pewnego dnia powiedział że jest blisko mnie chociaż

ja go jeszcze nie widzę - jak uczniowie idący do Emaus. Było to naprawdę duże umocnienie

w wierze.

Już przed rekolekcjami "coś" ciągnęło mnie na adoracje Najświętszego Sakramentu i

bardziej świadomie dochodziły do mnie słowa liturgii Eucharystii. Szczególnie zauważam

teraz że Eucharystia jest wielkim chwaleniem Boga i naprawdę zaczynają do mnie dochodzić

stałe od tylu lat powtarzane mechanicznie części Mszy Świętej - szczególnie "Chwała na

wysokości Bogu". Nawet w niektórych pieśniach kościelnych które śpiewam tyle lat widzę

swoją sytuację życiową. Dlatego chcę bardziej poznawać Eucharystię i bardziej ją cenię.

Po tych rekolekcjach czuję też że Jezus chce żebym o nim świadczył - nie tylko

życiem ale też słowami.

Chciałbym też dodać że na tych i zeszłorocznych rekolekcjach modliliśmy się m.in. w

intencji jednego z członków naszej rodziny - aby wziął ślub kościelny i aby ochrzcili dziecko.

W tej intencji była Eucharystia. Już w czasie rekolekcji zadzwonił z prośbą aby żona była

matką chrzestną. Tydzień po rekolekcjach przyjechali do nas z zawiadomieniem że zawarli

sakrament małżeństwa. Dziękuję Bogu że zadziałał w tej sprawie!

Dziękuję Bogu, że jest i przychodzi czasem "w lekkim powiewie" a czasem działa w

sposób nieprzewidziany i zaskakujący i daje więcej i szybciej niż go prosimy.

Po rekolekcjach moja trzyletnia córka czasem pyta czy jak dorośnie to pójdziemy w

góry niebieskie - tak nazywa wysokie Tatry. A ja mówiąc jej że pójdziemy myślę też o

prawdziwych górach niebieskich - nowym niebie i nowej ziemi do których też bardzo

chciałbym dojść.

Piotrek