Od blisko roku czuję się, jakbym wsiadł do pociągu Pendolino z napisem Miłość Boża. Od kiedy minęły rekolekcje/oaza rodzin w sierpniu ubiegłego roku cały czas tęsknimy za Bogiem.

Do dziś też czerpiemy owoce z tamtych dni. Oaza Modlitwy w Wiśle miała być kolejnym przystankiem mojej oraz rodziny drogi nawrócenia. Pewnie przyjdą kolejne.

Jakże kiedyś byłem głupi, beznadziejnie głupi i obłudny zarazem. Oszukiwałem siebie i innych, a nawrócenie pozostawiałem na później. Teraz już wiem, że to był błąd i że tylko głupiec widząc namacalne efekty działania modlitwy i Jezusa w swoim życiu nie wybierze tej drogi, nie odda się Jemu bez reszty.

 Od zawsze spowiedź, Eucharystia, sama obecność w Kościele wpływały na mój spokój wewnętrzny i wyciszenie. Jednak korzystałem z tych dobrodziejstw sporadycznie. Teraz przyjmując na bieżąco sakramenty, cały czas towarzyszy mi ten upragniony stan, a nawet jak błądzę i upadam, wiem co zrobić aby to zmienić. Od momentu wypadku 3 lata wstecz, kiedy to Jezus wyciągnął mnie z opresji ratując mi Zycie, powoli z Jego udziałem pokonuję swoje zniewolenia i słabości. Zmieniłem pracę, która niejednokrotnie wiązała się z grzechem, przystąpiłem do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, więcej czasu spędzam z rodziną oraz Bogiem, odstawiłem środki farmakologiczne, które, jak mi się wydawało, regulują moje złe stany emocjonalne.

 Na długo wyczekiwanej Oazie Modlitwy, kiedy to dzięki znajomym, którzy wcześniej nas zapisali, czułem się wspaniale. Każdy moment do mnie trafiał i przemawiał. Jednak Bóg w modlitewnej ciszy, w lekkim powiewie, przypomniał i pokazał mi „stary” zapomniany grzech, dotyczący właśnie pewnych nieprawidłowości w sferze zawodowej, których niestety się dopuściłem. Mam przekonanie, że może to tylko ten moment był dla mnie kluczowy podczas tego wyjazdu. Może tylko po to miałem tam pojechać. Już to naprawiłem i czuję się z tym wspaniale, a były szef przyjął to bardzo spokojnie i zaproponował mi współpracę na jeszcze lepszych warunkach niż poprzednio.

Przemówiły też do mnie cudowne pieśni typu „W lekkim powiewie”; „Wystarczy byś był”; „Nic , nie musisz mówić nic”; „Bo góry mogą ustąpić”; .Zaraz po przyjeździe wydrukowaliśmy teksty tych pieśni i do dziś są na ustach moich i moich bliskich.

 Czasem zastanawiam się ile dobra mnie spotyka w ostatnim czasie i tego materialnego, ale przede wszystkim tej Opieki Bożej. Jezus został moim Przyjacielem, Drogowskazem, Pracodawcą regulującym czas pracy; Osobą pomagającą w ważnych decyzjach. Ostatnio np. gdy byłem bardzo zmęczony i czułem się źle, pomyślałem o popołudniowej drzemce, ale miałem umówionego pacjenta.

 

Po chwili on sam zadzwonił i poprsił o przełożenie spotkania. Pojechałem do domu, odpocząłem i mogłem pracować dalej.

Wiele takich chwil mnie spotyka na co dzień, boję się, że może to nie trwać stale, wtedy w pokorze pochylam głowę i zapadam w modlitwę...

 

Chwała Panu

 

Jarek